Miało być >100 a skończyło się na 50
Niedziela, 8 sierpnia 2010
· Komentarze(0)
Brożec - Żużela - Żywocice - Krapkowice - Otmęt - Gogolin - Ligota Dolna - Niwki - Kalinów - Wysoka - Góra Świętej Anny - Zdzieszowice - Mechnica - Stradunia - Grocholub - Brożec
Na dzisiaj miałem zaplanowaną dłuższą trasę - przez Krapkowice i Strzelce Opolskie do Toszka, powrót przez Zimną Wódkę i Kędzierzyn-Koźle. Ta trasa wg. Google Maps miała by ok 120km. Takie były plany, i wszystko szło zgodnie z nimi, aż do Kalinowa.
Ale zacznijmy od początku. Pobudka zaplanowana na 5:30, śniadanie i po 6 wyjazd. Niestety już rano pogoda nie była rewelacyjna, ale dało się jechać -z nieba leciała tylko lekka mżawka i temperatura ok 17 st C. Jako, że jechałem w kamizelce, mżawka mi nie przeszkadzała. Na szczęście za Gogolinem przestało padać, a na dodatek zobaczyłem tonącą w chmurach Górę Św. Anny - w rzeczywistości wyglądało to lepiej niż na zdjęciu:

Dalsza droga była fajna, nawet asfalt był suchy, ale ciągle wiał wiatr. W Kalinowie musiałem podjąć ciężką decyzję - jechać dalej do Strzelec, czy skrócić trasę i skręcić w kierunku Góry Św. Anny.

W tym momencie wszystkie argumenty przemawiały za tym, żeby skrócić trasę i pojechać do domu: -zdążę na obiad; -nad Strzelcami są czarne, deszczowe chmury; -wieje dosyć mocny wiatr; -temperatura nie jest zbyt przyjazna, a ja nie mam żadnego ciepłego napoju.
Pojechałem więc już w kierunku domu - przynajmniej zdążę na obiad ;) W Wysokiej zrobiłem sobie przerwę na drugie śniadanie, i podjazd pod górę. Było dosyć ciężko (miałem w sakwach 4 litry picia i jedzenie), ale powoli na najlżejszym przełożeniu podjechałem.



U góry wizyta w bazylice:
chwila przerwy i zjazd (spokojny, bo było mokro i hamulce niezbyt dobrze działały) w kierunku Zdzieszowic.

Przed promem musiałem czekać ok 15 minut, aż pan obsługujący prom zechce mnie łaskawie przewieźć na lewy brzeg Odry.

Potem już najkrótszą drogą pod wiatr i w lekkim deszczu do domu.
Na dzisiaj miałem zaplanowaną dłuższą trasę - przez Krapkowice i Strzelce Opolskie do Toszka, powrót przez Zimną Wódkę i Kędzierzyn-Koźle. Ta trasa wg. Google Maps miała by ok 120km. Takie były plany, i wszystko szło zgodnie z nimi, aż do Kalinowa.
Ale zacznijmy od początku. Pobudka zaplanowana na 5:30, śniadanie i po 6 wyjazd. Niestety już rano pogoda nie była rewelacyjna, ale dało się jechać -z nieba leciała tylko lekka mżawka i temperatura ok 17 st C. Jako, że jechałem w kamizelce, mżawka mi nie przeszkadzała. Na szczęście za Gogolinem przestało padać, a na dodatek zobaczyłem tonącą w chmurach Górę Św. Anny - w rzeczywistości wyglądało to lepiej niż na zdjęciu:

Góra Św. Anny tonąca w chmurach© matmatyk
Dalsza droga była fajna, nawet asfalt był suchy, ale ciągle wiał wiatr. W Kalinowie musiałem podjąć ciężką decyzję - jechać dalej do Strzelec, czy skrócić trasę i skręcić w kierunku Góry Św. Anny.

Miejsce podjęcia trudnej decyzji - jadę na obiad ;)© matmatyk
W tym momencie wszystkie argumenty przemawiały za tym, żeby skrócić trasę i pojechać do domu: -zdążę na obiad; -nad Strzelcami są czarne, deszczowe chmury; -wieje dosyć mocny wiatr; -temperatura nie jest zbyt przyjazna, a ja nie mam żadnego ciepłego napoju.
Pojechałem więc już w kierunku domu - przynajmniej zdążę na obiad ;) W Wysokiej zrobiłem sobie przerwę na drugie śniadanie, i podjazd pod górę. Było dosyć ciężko (miałem w sakwach 4 litry picia i jedzenie), ale powoli na najlżejszym przełożeniu podjechałem.

The road to hell (autostrada A4)© matmatyk

The road to heaven (autostrada A4)© matmatyk

Centrum Góry Św. Anny© matmatyk
U góry wizyta w bazylice:

Schody do bazyliki św. Anny© matmatyk

Widok z Góry Św. Anny w kierunku Zdzieszowic, których prawie nie widać w chmurach© matmatyk
Przed promem musiałem czekać ok 15 minut, aż pan obsługujący prom zechce mnie łaskawie przewieźć na lewy brzeg Odry.

Prom rzeczny na Odrze pomiędzy Zdzieszowicami a Mechnicą© matmatyk
Potem już najkrótszą drogą pod wiatr i w lekkim deszczu do domu.